Zapowiedź Rozdziału VII:
- Widziałaś jak jej sprytnie uciekłam? - spytała Jackie otwierając okno.
- Taa...To był najsprytniejszy sposób na ucieknięcie bibliotekarce jaki w życiu widziałam - powiedziała z nutką ironii Lena.
- Ała! To bolała - warknęła Gryfonka, gdy Jacqueline kopnęła ją pod stolikiem.
- Nie wiem o czym mówisz!
***
- Może to tylko zwykłe sny - podsunęła niepewnie Meetra.
Brzmiało to tak jakby chciała przekonać o tym zarówno ją jak i siebie.
- Ty coś wiesz, prawda? - spytała cicho Holly.
-
Wizje są bardzo rzadkie nawet w magicznym świecie. Zazwyczaj wynikają z
połączenie się z kimś za pomocą jakichś magicznych więzi. Ale wtedy widziałabyś tylko przebłyski, a nie całe otoczenie.
***
Pojawiam
się w lesie. Chowam różdżkę do kieszeni i rozglądam się. Jestem na
jakiejś polanie. Nie znam tego miejsca. Nigdy w nim nie byłam, ale
musiałam tu przybyć. By pomóc innym. Nagle sztywnieje. Patrzę w stronę
drzewa znajdującego się parę metrów ode mnie. Na najwyższej z gałęzi
siedzi mały czarny ptak. Mrużę oczy chcąc go zobaczyć dokładniej.
Rozpoznaję go. To kruk. Patrzy się na mnie jak zahipnotyzowany tak samo
jak ja na niego. Wiem dlaczego z takim zaciekawieniem wpatruje się w
moje
oczy. Widzi w moich oczach strach przed tym co może się stać w ciągu
następnych paru minut. Po chwili ptak wydaje z siebie dźwięk.
Nieświadomie cofam się o krok. Nagle słyszę krzyk. Wydaje mi się, że
słyszę go z każdej strony. Odwracam się i kątem oka zerkam na gałąź.
Kruk zniknął. Już go nie ma. Zaczynam biec w stronę z której mógł
dobiegać krzyk. Nie wiem, że biegnę na spotkanie z własnym
przeznaczeniem.
Dlaczego nie cały...? ;______; i jak ja mam teraz cierpliwie czekać...?!
OdpowiedzUsuń