Rozdział VIII

Quentin i Kleopatra pojawili się w środku jakiegoś lasu. Zostali tutaj wysłani na bardzo ważną misję dla Drake. Mieli znaleźć jakąś jaskinię i znaleźć pewnego starca, a następnie przyprowadzić go do Dworu Malfoy'ów na przesłuchanie. Drake uważał, że ten mężczyzna może posiadać jakieś ważne informacje na temat Holly Smith - piętnastoletniej czarownicy, która uciekła im w San Francisco. Quentin przyjął to normalnie. Nieudana misja. Trudno. Trzeba będzie się lepiej wykazać na następnej. Kleopatra przeżyła to gorzej, ponieważ chyba jako jedyna ze Szczątków Śmierciożerców chciała  zaimponować Drake'owi co jej się nie udało. Od tamtej pory wymyślała dziesiątki sposobów na to jak uśmierci Holly jak tylko ją gdzieś spotka. Sheppard owszem wiedział, że Kleo się zmieniła od zakończenia wojny, ale nie spodziewał się, że zmieni się, aż tak. Musiał przyznać przed samym sobą, że zaczynał się jej bać mimo iż byli po tej samej stronie. Nie chciałby być na miejscu Smith, gdy Kleopatra ją w końcu dopadnie. 
Młody mężczyzna rozejrzał się i ruszył w pierwszym lepszym kierunku nie zwracając uwagi na protesty towarzyszki by szedł wolniej. Chciał jak najszybciej wypełnić powierzone im zadanie i wrócić do Dworu. Chciał wreszcie porozmawiać z Feny o wizji, którą zesłał wszystkim Śmierciożercom, Drake. Był prawie pewien, że oboje zobaczyli to samo. Wspólną przyszłość.
- QUENTIN!? IDIOTO! To chyba tutaj! - krzyknęła Kleopatra.
Czarodziej spojrzał w stronę z której dochodził krzyk i zauważył Kleo przy wejściu do jaskini. Zmarszczył lekko brwi. Aż tak bardzo się zamyślił, że jego towarzyszka go wyprzedziła. Pokonał szybko dzielącą ich odległość. Spojrzał na Davis, a potem na wejście do jaskini i wyjął różdżkę. Wymówił formułkę zaklęcia, a po chwili z różdżki zaczęło wydobywać się jasne białe światło oświetlające jaskinię. Wszedł do jaskini, a za nim ruszyła idąca tyłem Elizabeth. Rozluźnił się trochę. Teraz przynajmniej wiedział, że nie grozi mu atak od tyłu. Kleopatra z łatwością rozprawiłaby się z każdym przeciwnikiem, który by wszedł do jaskini. On zaś był całkiem dobrym czarodziejem więc poradziłby sobie ze wszystkim co wyszłoby z wnętrza jaskini. W razie czego będą bronić siebie nawzajem. Po jakimś czasie zatrzymali się w tej samej chwili. Usłyszeli coś. Krzyk jakiego na pewno nie mógłby wydawać człowiek. Quentin zbladł i spojrzał na Kleopatrę. Nie wyglądała na przestraszoną. Po chwili kiwnęła ledwo zauważalnie głową i poszła dalej. Chłopak ruszył za nią.
- Jak myślisz co to było? - spytał.
- O co ci chodzi? - odparła Kleo.
- O to co wydało z siebie ten krzyk. To nie mógł być człowiek. Człowiek nie wydaje takich krzyków - powiedział lekko zdenerwowany Sheppard.
- Nawet nie wiesz jakie dźwięki potrafią wydawać z siebie ludzie - powiedziała upiornym tonem.
Zrozumiał, że słowa dziewczyny były nawiązaniem do tego co robiła przez ostatnie parę miesięcy. 
- Nie rób sobie z tego żartów! - podniósł lekko głos.
Znowu usłyszeli ten krzyk jednak o wiele bliżej. Wydawało im się, że słyszą go ze wszystkich stron. Jakby coś ich otaczało. Ich spojrzenia się zetknęły. Zrozumieli się bez słów. Zaczęli biec przed siebie. Odgłosy, które wcześniej słyszeli ucichły, ale coś się stało z ich różdżkami. Zaczęły mrugać, aż zgasły. Teraz prawie nic nie widzieli, a jedynym światłem było światło słoneczne, które w małym stopniu, ale jednak oświetlało jeszcze jaskinie.
- Co to za cyrk?! - mruknęła Kleopatra próbując ponownie użyć zaklęcia Lumos.
- Wydaje mi się, że w tej jaskini jest coś naprawdę potężnego - powiedział Quentin.
- No co Ty nie powiesz.
- Też to zauważyłaś?
- Nie jestem idiotką.
- Serio?
- Chcesz dostać w łeb?! To, że Lumos nie działa nie znaczy, że inne zaklęcia nie działają.
Nagle zbladł. Poczuł coś na karku. Czyjś oddech. Nie miał odwagi by się odwrócić i spojrzeć. Wbił przestraszony wzrok z swoją towarzyszkę, które jak zahipnotyzowana patrzyła w coś za chłopakiem. Kleopatra ostrożnie wycelowała różdżką w to coś za Sheppardem. Zanim jednak zdążyła wypowiedzieć formułkę zaklęcia znikąd pojawiło się jasne światło oślepiając ich na chwilę. Dziewczyna zdołała dostrzec podobne do człowieka stworzenie stojące za chłopakiem zanim zniknęło. Nagle usłyszeli głos, a Davis od razu rzuciła na siebie zaklęcie Kameleona:
- Dlaczego tu przyszliście? 
- Kim jesteś? - spytał Quentin.
Parę metrów przed nim pojawił się siwy facet w długiej czarnej szacie.
- Nie powinno cię to interesować, przybyszu - odparł.
- Czy wiesz coś o Holly Smith?
Mężczyzna najwyraźniej wiedział o kogo chodzi, ponieważ zmarszczył brwi. Jednak w jego spojrzeniu było coś jeszcze. Z trudem ukrywany ból.
- To kolejna rzecz, która nie powinna cię interesować.
- A ja sądzę, że powinieneś nam odpowiedzieć na to pytanie.
Głos ten należał do Kleo, która właśnie pojawiła się za mężczyzną i przystawiła mu różdżkę do głowy
- Nie mogę ci udzielić odpowiedzi, panienko. Wyczuwam, że jesteś moim wrogiem.
- Crucio!
Klątwa Cruciatus rzucona z takiej odległości od razu spowodowała, że ofiara Davis straciła przytomność. Dziewczyna rzuciła Quentinowi ponure spojrzenie. Musieli go teraz zabrać do Dworu i przesłuchać. Jednak coś ciekawiło dziewczynę. Skąd się wzięła i czym była istota, która prawdopodobnie chciała zaatakować Shepparda?
http://31.media.tumblr.com/tumblr_m7y1nyuFO51rst3kro1_500.gif
Feny otworzyła zaklęciem drzwi od piwnicy i szybko weszła do środka. Parę minut temu dostała informacje, że Quentinowi i Kleopatrze udało się znaleźć i schwytać człowieka, który prawdopodobnie wiedział coś o tej całej Holly. Dziewczyna zatrzymała się słysząc damski krzyk. Westchnęła cicho. A więc Kleopatra po powrocie do Dworu zajęła się tym co lubiła najbardziej na świecie czyli przesłuchiwaniem więźniów. Za czasów wojny nawet sam Voldemort uważał ją za specjalistkę od przesłuchiwań i tortur mimo iż nie przyznał się nigdy do tego publicznie. Mounty wiedziała jednak, że metody jej "koleżanki" bywały, aż za skuteczne. Przez znęcanie się nad swoimi ofiarami potrafiła zmusić je do przyznania się do czegoś czego tak naprawdę nie zrobiły. Kobieta oparła się o ścianę ramieniem i obserwowała z uwagą poczynania Śmierciożerczyni.
- ODPOWIADAJ!? Co wiesz o Holly Smith? - krzyknęła Kleopatra.
Gdy nie otrzymała odpowiedzi od swojej ofiary błysnęło jasne światło, a mężczyzna uderzył w ścianę. Nie jęknął, nie krzyknął z bólu. Jedynie spojrzał ze złością na przesłuchującą. Feny zmarszczyła brwi. To nie było normalne zachowanie. Widziała dziesiątki ludzi przesłuchiwanych przez tę kobietę i żadna nie zachowywała się tak jak ten mężczyzna. On był spokojny. Za spokojny. Zachowywał się tak jakby nie obchodziło go co się z nim stanie. Jakby miał tajemnicę, albo wiadomość do przekazania i było to ważniejsze od jego własnego życia.
- Zostaw go, Kleo - powiedziała nagle.
- TY!? Co Ty tu robisz? - spytała z jadem Kleopatra. - Drake pozwolił ci popatrzeć na moje przesłuchanie?
- Nie potrzebuje na to zgody Drake. A tak w ogóle to przejmuje tę sprawę.
- CO?! To ja go złapałam! Mam więc prawo go przesłuchiwać z kim chce, jak chce i kiedy chce!
- W ciągu paru minut dowiem się więcej niż Ty dowiedziałabyś się przez cały dzień.
To skutecznie uciszyło Davis, która po chwili wahania ruszyła w stronę schodów rzucając chłodne spojrzenie dziewczynie. Gdy Feny usłyszała, że drzwi zostały zamknięte podeszła do mężczyzny, który nadal siedział pod ścianą patrząc ze spokojem gdzieś w przestrzeń. Mounty usiadła na przeciwko niego tak, aby patrzył cały czas na nią.
- Możesz mi zdradzić jak masz na imię? - spytała łagodnie. - Ja nazywam się Feny.
- Bernard - odparł siwowłosy patrząc na nią z zaciekawieniem.
- Wiesz coś o Holly Smith, Bernardzie?
Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach. Dziewczynie wydawało się, że zaraz zacznie płakać. A do tego nie mogła dopuścić. Wtedy zaczęłaby czuć litość i może nawet wstawiłaby się za niego u Drake by nie robił mu krzywdy. Westchnęła cicho. Chyba zmiękła przez ostatnie miesiące.
- Nie płacz. Po prostu powiedz mi co wiesz o tej dziewczynie.
Bernard spojrzał na nią.
- Rozmawiałem z nią raz. Jeden jedyny raz i wtedy zmarnowałem całe jej życie. Wszystko mogło się potoczyć inaczej...
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Dlaczego jesteś tutaj? W tym domu? Z nimi? - mężczyzna chciał najwyraźniej zmienić temat.
- To ja tutaj zadaje pytania.
- Nie powinno cię tu być.
W takiej sytuacji zgodnie z zasadami Mounty mogła użyć klątwy Cruciatus za nie odpowiadania na zadane pytania, ale ciekawość zwyciężyła.
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie pasujesz do nich. Zduszasz w sobie coś...
Po tych słowach mężczyzna otworzył szeroko oczy i spojrzał w stronę schodów. Po raz pierwszy pozwolił sobie na okazanie jakichkolwiek emocji. Wzrok Feny powędrował w tę samą stronę co Bernarda. U stóp schodów stał Drake, a wraz z nim trójka jego strażników w tym - Ignis. Dwunastolatek spojrzał na starszego faceta bez emocji. Czarnowłosy zerknął na Śmierciożerczynię i skinął powoli głową. Była to niema prośba. Nie. To nie prośba. To rozkaz. Miała wyjść, albo będzie świadkiem czegoś bardzo strasznego. Przez krótko chwilę Feny chciała ochronić tego mężczyznę. Stanąć po jego stronie. Zdusiła w sobie jednak tę chęć. Wstała z podłogi i ruszyła w stronę wyjścia. Po raz ostatni spojrzała na Bernarda i zobaczyła coś w jego oczach. Jego spojrzenie mówiło tylko jedno. Mówiło, że to nie jest wina. Przyśpieszyła kroku i zaczęła biec w stronę kwater Śmierciożerców nieświadoma, że do oczu napłynęły jej łzy.
http://24.media.tumblr.com/b30306cc4234f394d5a8d9ef000b2c41/tumblr_mhwxd2MJDk1s23puho1_500.gif
Piętnastoletnia Ślizgonka wyszła z klasy Transmutacji i ruszyła w stronę schodów prowadzących do Wielkiej Sali. Gdy miała już wejść na schody zatrzymała się i spojrzała gdzieś w przestrzeń. Zakręciło jej się w głowie i poczuła, że nogi się pod nią uginają. Zacisnęła dłoń na barierce przy której stała. Mrugnęła parokrotnie. Zaczęła szybciej oddychać, aż osunęła się bezwładnie na ziemię.

Holly wstała z ziemi z cichym westchnieniem. Rozejrzała się i zamurowało ją. Nie była w Hogwarcie. Była w miejscu, którego nie widziała od dzieciństwa. Był to mały plac zabaw znajdujący się przy starej szkole młodej Smith to której chodziła, gdy była jeszcze mała. Po chwili ze zdumieniem stwierdziła, że pamięta ten dzień. To dzień od którego zaczęli ją uważać za czarownicę. Spojrzała w stronę huśtawek i zobaczyła młodszą wersję siebie siedzącą na huśtawce. Na drugiej huśtawce siedziała brązowowłosa kobieta. Paryżanka doskonale ją pamiętała mimo iż widziała ją tylko raz. Rozmawiały tylko parę minut, ale i tak zapamiętała każdy szczegół ich konwersacji. Rozmawiały o pewnym mężczyźnie, którego Holly widywała od kilku dni. Widziała go po drugiej stronie korytarza w szkole, na ulicy przez okno. Pojawiał się tylko na chwilę, a gdy tylko zauważał, że dziewczynka go zauważyła po prostu znikał. Z tego co pamiętała blondynka ten mężczyzna pojawił się i tamtego dnia. Brązowowłosa namówiła ją do tego, aby Holly zaczepiała tego faceta i dowiedziała się dlaczego ją obserwuje. Tak zrobiła.

Otworzyła oczy. Znowu była w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Leżała na łóżku w Skrzydle Szpitalnym. Po chwili zauważyła, że przy jej łóżku stoi parę osób. Wśród nich była dwójka nauczycieli, Jackie oraz Colin. Podniosła się gwałtownie i spojrzała gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem. To była kolejna wizja. Tym razem nie dotyczyła jednak nikogo nieznajomego tylko Jej samej. A skoro tak to musiało to mieć związek z innymi wizjami, których doświadczyła w ostatnim czasie.
- Holly? Wszystko w porządku? - usłyszała głos Jacqueline.
- Tak. Myślę, że tak - odparła Ślizgonka z uśmiechem i spojrzała na resztę zebranych. - Pani Pomfrey? Czy mogę już wyjść?
- Żartujesz sobie? - spytała zdziwiona pielęgniarka. - Zemdlałaś! Musisz zostać tutaj na obserwacje na co najmniej dwa dni!
Dziewczyna westchnęła. Dwa dni?! Przecież mogła po prostu dać jej jakiś eliksir czy mugolskie ziółka na wzmocnienie i tyle. Po chwili skinęła tylko głową i spojrzała na Pomfrey spode łba. Dlaczego to ją zawsze coś takiego spotykało? Położyła się i przykryła kocem. Po paru minutach przy jej łóżku był tylko Colin z Jackie. Nauczyciele, którzy ją znaleźli wrócili zapewne na swoje dyżury, a pani Pomfrey poszła po eliksir dla niej. 
- To może powiesz nam co właściwie się stało? - spytała Jackie tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Blondynka spojrzała na znajomych. Zrozumiała, że musi im powiedzieć prawdę nawet jeśli uznają ją za wariatkę.
- Powiem. Ale chce to zrobić przy reszcie. Możecie pójść po Meetrę i Lenę?
Ślizgonka i Gryfon spojrzeli na siebie. Jackie miała pójść po Lenę, a On po Meetrę. Po chwili nie było ich już w Skrzydle Szpitalnym. Holly przymknęła oczy. Może uda jej się zasnąć chociaż na chwilę i nie zostanie jej zesłana żadna wizja.

*-*-*
I na koniec takie małe pytanie. Czy ktoś z was wie czym było to stworzenie w jaskini? ^-^ Jeśli ktoś wie to pisać w komentarzach :)

3 komentarze:

  1. To te potworki z tuneli! :D

    Super rozdział, mogłeś dodać jeszcze ludzkie szczątki w jaskini. Byłoby bardziej drastycznie :D
    Jedna poprawka, gdzieś tam napisałeś Bastian zamiast Bernard ;)
    No a teraz pisaj kolejny bo jestem ciekawa co powie Holly!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miało wyjść drastycznie :) Już poprawiłem ten błąd.
      Tak, tak, tak...Już idę pisać kolejny xD I bardzo się cieszę, że zaczęłaś komentować notki !

      Usuń
  2. Nie mam zielonego pojęcia, ale to może dlatego, że totalnie nie chce mi się myśleć xD

    Fabuła, jak zwykle, trzyma w napięciu. Szkoda tylko, że wciąż nic nie wiadomo... :(

    Hmm, błędy... Wygląda na to, że takie szybkie pisanie nie wychodzi temu fanfikowi na dobre. Skoro tak, to trochę się rozpiszę :p Przede wszystkim, 'chcę', a nie 'chce'. Język polski to jednak język polski. Po drugie, przed 'aż' nie stawia się przecinka, chyba, ze wcześniej jest wtrącenie, ale to już inna bajka. Zaimki osobowe z małych liter, chyba, że mają akcentować kogoś ważnego (na przykład Drake'a). Po trzecie, przy 'trójka jego strażników w tym - Ignis', myślnik powinien być przed 'w tym', inaczej jest bez sensu. I ostatnie: jeśli zaczynasz nową część, u innej osoby, zaczynaj od imienia, a nie od peryfrazy (np. 'piętnastoletnia Ślizgonka'). Po prostu chwilę zajmuje uświadomienie sobie, o kogo chodzi. W każdym razie mi.

    No, to chyba tyle. Nie przejmuj się tym zbytnio, takie tam moje czepianie się szczegółów ;)

    OdpowiedzUsuń